Nov. 11, 20081 viewer
Spodziewam się końca świata Lyrics
[Intro]
Najcięższa część drogi
Stąd do końca świata
[Zwrotka 1]
Dobra przyznam, mój odwieczny rywal to przyjaźń
Wygrał wróg największy miłość, przyznam
Mam syna, straciłem ojca, kobietę, brata
Wszystkich naraz, mam być szczęśliwy? Wracam
Nienawidzę świata, wedle zasad
Oddałem serce, zwrócili je w kopercie
Tęsknie, u źródła znów susza, pustostan, kłótnia
Utarg zeżarła rdza i zatruta duma
Okrutny król wlókł łańcuchy u stóp
Kiedyś rządził tu, ale pieniądz ściął go z nóg
A biedak i jego fuks, wkleił się w tłum
Czarna teczka i klub, rodzina i triumf
Luty znów ciepły, buty pękły od nędzy
Babcia wciąż się leczy, życie to kara śmierci
Apetyt na kredyt, który pogrąży jak Merlin
Mam we krwi Egipt, morderczy mętlik, odetchnij
[Cuty]
Ej słuchaj
Wiatr wieje w twarz wyrywa liście z laurowego wieńca
Zobacz znajdziesz tu Boga to tylko fartem
Diabeł tu rabuje duszę
Wiesz jak jest, grzech za grzech
Najcięższa część drogi
Stąd do końca świata
[Zwrotka 1]
Dobra przyznam, mój odwieczny rywal to przyjaźń
Wygrał wróg największy miłość, przyznam
Mam syna, straciłem ojca, kobietę, brata
Wszystkich naraz, mam być szczęśliwy? Wracam
Nienawidzę świata, wedle zasad
Oddałem serce, zwrócili je w kopercie
Tęsknie, u źródła znów susza, pustostan, kłótnia
Utarg zeżarła rdza i zatruta duma
Okrutny król wlókł łańcuchy u stóp
Kiedyś rządził tu, ale pieniądz ściął go z nóg
A biedak i jego fuks, wkleił się w tłum
Czarna teczka i klub, rodzina i triumf
Luty znów ciepły, buty pękły od nędzy
Babcia wciąż się leczy, życie to kara śmierci
Apetyt na kredyt, który pogrąży jak Merlin
Mam we krwi Egipt, morderczy mętlik, odetchnij
[Cuty]
Ej słuchaj
Wiatr wieje w twarz wyrywa liście z laurowego wieńca
Zobacz znajdziesz tu Boga to tylko fartem
Diabeł tu rabuje duszę
Wiesz jak jest, grzech za grzech
[Zwrotka 2]
Pamiętam wszystko jak przez mgłę, ale pamiętam
Umysł to niezniszczalny ekran, koduje zdjęcia
Od dzisiaj, jest mi wszystko jedno
Zewsząd nowe credo, erotyczny przegląd metod
Upajam się pętlą tajemniczą jak embrion
Wybiorę jedną i zawisnę nad Matką Ziemią
Sępy rozerwą moje ciało, zeżrą
Łzy obmyją krew bólem i męką
Wracam, podpisałem traktat, by zwalczać diabła
Wkraczam, ostatni raz tak musiałem wracać
Chciałem wrócić, zwrócić dług dobrych ludzi
Boję się włóczni Chrystusa, boję się pustki
Przykro mi, już nie dam wam takiego szczęścia
Moje życie pękło jak belka u szczytu, klękam
Opowiem ci do snu bajkę, masz dobrą matkę
Upadłem, a Ty bądź wielki jak Aleksander
[Cuty]
Ej słuchaj
Wiatr wieje w twarz wyrywa liście z laurowego wieńca
Zobacz znajdziesz tu Boga to tylko fartem
Diabeł tu rabuje duszę
Wiesz jak jest, grzech za grzech
[Zwrotka 3]
Ja mówię daj, ja mówię daj, ja mówię daj mi
Daj przyczynę aby zostać tu tym samym
Nad przepaścią inteligencji, sens się kończy
I zaczyna ciąg sentencji
Jesteśmy wielcy kiedy jesteśmy pewni wersji
Że świat to tylko trening, na kuli ulepiony z ziemi
Ulicy relikt, na których gniew leży w głębi źrenic
Feniks to wymysł wiernych by zrozumieć kielich
Myślą, że to jest sprawa kilku sekund
A to jest problem kilkunastu lat albo wieków
Jedyne co nam pozostaje, to przystać na to co nam Bóg daje
Bo co nazywasz rajem? Znam swoją wartość, swój potencjał
Jestem obiektywny, kocham, nie brak mi serca
Wiem co to praca, trzymam się swoich zasad
Niszczy nas władza, wspólna prawda
Spodziewam się końca świata
Pamiętam wszystko jak przez mgłę, ale pamiętam
Umysł to niezniszczalny ekran, koduje zdjęcia
Od dzisiaj, jest mi wszystko jedno
Zewsząd nowe credo, erotyczny przegląd metod
Upajam się pętlą tajemniczą jak embrion
Wybiorę jedną i zawisnę nad Matką Ziemią
Sępy rozerwą moje ciało, zeżrą
Łzy obmyją krew bólem i męką
Wracam, podpisałem traktat, by zwalczać diabła
Wkraczam, ostatni raz tak musiałem wracać
Chciałem wrócić, zwrócić dług dobrych ludzi
Boję się włóczni Chrystusa, boję się pustki
Przykro mi, już nie dam wam takiego szczęścia
Moje życie pękło jak belka u szczytu, klękam
Opowiem ci do snu bajkę, masz dobrą matkę
Upadłem, a Ty bądź wielki jak Aleksander
[Cuty]
Ej słuchaj
Wiatr wieje w twarz wyrywa liście z laurowego wieńca
Zobacz znajdziesz tu Boga to tylko fartem
Diabeł tu rabuje duszę
Wiesz jak jest, grzech za grzech
[Zwrotka 3]
Ja mówię daj, ja mówię daj, ja mówię daj mi
Daj przyczynę aby zostać tu tym samym
Nad przepaścią inteligencji, sens się kończy
I zaczyna ciąg sentencji
Jesteśmy wielcy kiedy jesteśmy pewni wersji
Że świat to tylko trening, na kuli ulepiony z ziemi
Ulicy relikt, na których gniew leży w głębi źrenic
Feniks to wymysł wiernych by zrozumieć kielich
Myślą, że to jest sprawa kilku sekund
A to jest problem kilkunastu lat albo wieków
Jedyne co nam pozostaje, to przystać na to co nam Bóg daje
Bo co nazywasz rajem? Znam swoją wartość, swój potencjał
Jestem obiektywny, kocham, nie brak mi serca
Wiem co to praca, trzymam się swoich zasad
Niszczy nas władza, wspólna prawda
Spodziewam się końca świata
[Refren] (x2)
I tylko śmierć jednoczy nas i stawia nas na równi
A cel różni nas i czas się dłuży
I tylko śmierć przychodzi po nas punktualnie
Zabierz mnie stąd, zabierz
I tylko śmierć jednoczy nas i stawia nas na równi
A cel różni nas i czas się dłuży
I tylko śmierć przychodzi po nas punktualnie
Zabierz mnie stąd, zabierz
About
Have the inside scoop on this song?
Sign up and drop some knowledge
Q&A
Find answers to frequently asked questions about the song and explore its deeper meaning
- 1.Opętanie
- 3.Fundament
- 6.Fatality
- 8.Mówiono mi
- 10.Łapanka
- 11.Ożywiam posągi
- 12.Ideał
- 14.Któregoś Dnia
- 15.Talizman
- 16.24
- 17.Jeden krok
- 18.Przewodnik
- 19.Kalendarz
- 20.Spodziewam się końca świata
- 21.Uwolnienie
Comments
Sign Up And Drop Knowledge 🤓
Genius is the ultimate source of music knowledge, created by scholars like you who share facts and insight about the songs and artists they love.