Dzisiejszy dzień przyniósł nie tylko publikację pierwszych zagranicznych wrażeń nowej generacji iPada Pro, ale dzięki zniesieniu embarga informacyjnego poznaliśmy także pierwsze obszerniejsze wieści dotyczące nowej generacji podstawowych iPadów. Również w tę środę trafią do sprzedaży, więc najwyższy czas, aby o nich opowiedział Apple wiem jeszcze raz i przypomniałem plantatorom jabłek.
Jeśli myślałeś, że zagraniczni testerzy i YouTuberzy w pierwszych wrażeniach będą tylko chwalić nowe iPady, to się mylisz. Zdecydowana większość z nich zgodziła się, że iPad 10 to dość dziwne urządzenie, bo łączy w sobie wiele pozytywów, ale też bardzo dziwne negatywy. Na przykład recenzent The Verge twierdzi, że iPad 10 wydaje się utknąć pomiędzy starą i nową generacją iPadów, ponieważ z jednej strony ma nową konstrukcję, 5G, a nawet USB-C, ale z drugiej strony nadal oferuje jedynie wsparcie Apple Ołówek 1. generacji i ma stosunkowo stary chipset. Ponadto jego cena jest dość wysoka, co dla wielu czyni go nieco nieatrakcyjnym.
Podobnego zdania są testerzy z Engadget, którzy z jednej strony twierdzą, że przeprojektowanie urządzenia zwykle wiąże się z pewnym podniesieniem ceny, z drugiej zaś dodają, że w związku z wdrażaniem niektórych starszych rozwiązań urządzenie nagle staje się postrzegane jako w pewnym stopniu za przestarzały i, krótko mówiąc, że nie jest w stanie uzasadnić wyższej ceny. Testerzy jako największą słabość wskazują procesor, który zdecydowanie mógłby być potężniejszy.
Nawet słowami Wired czy CNET nie są one całkowicie pozytywne. Tablet podoba im się, ale oba media zgodnie twierdzą, że cena jest po prostu wysoka, a ograniczenia w postaci wydajności, ale przede wszystkim Apple Ołówek jest po prostu wyjątkowy. Jeszcze bardziej wyjątkowe jest to Apple w dalszym ciągu sprzedaje ubiegłorocznego iPada 9, który choć jego design wydaje się przestarzały, ale z drugiej strony jego wydajność jest po prostu wystarczająca dla zdecydowanej większości użytkowników i dlatego będzie dla nich znacznie lepszym wyborem.
Nowego iPada 10 można kupić na przykład tutaj
Na pewno nie chcę w jakiś sposób moralizować, że za Jobsa wszystko było dobrze, a dziś za Cooka wszystko jest źle, w ofercie nie ma jednego modelu dla każdego rodzaju produktu (iPhone, iPad itp.), ale kilka modeli, są też inne modele (dla iPhone'a), oczywiście jest w czym wybierać, ale klient popadnie w paraliż decyzyjny, albo dopłaci różnicę w cenie i kupi najlepszego w ofercie iPada Air zamiast podstawowego iPad,.. iPhone Pro zamiast modelu podstawowego itp., jeden model z notchem, drugi z wielką sławą bez notcha, w końcu usuniemy notch w iPhonie, dodamy go na Macbooku, chociaż jest niepotrzebne, teraz do nowego projektu iPada dodamy czysty Pencil, naładujemy go np. poprzez redukcję, po co to robić po prostu, skoro to skomplikowane, tak, z ich „różnorodnością” (jeśli o to im naprawdę chodzi próbuję zrobić) tylko okradają z własnego tortu i całe portfolio produktów wydaje się dość sprzeczne, ale ja nikomu niczego na siłę nie narzucam, takie jest moje zdanie
Zgadzam się. Ilość zwyciężyła nad jakością. Pamiętam czasy, gdy zeszłoroczny model znaczył to samo, co dzisiaj znaczy okrojona wersja. Ale to był rok 2014.
Zasadniczo się zgadzam, z wyjątkiem wycięcia w Macbooku Pro, które sam mam.
Kocham to, że wszyscy tego nienawidzą, ale to jedyny powód Apple załóż je, aby zapewnić ludziom większą powierzchnię, gdy ciągle domagali się 14 cali.
Gdyby nie było wycięcia, nie byłoby wycięcia, ale byłaby czarna ramka. Sam to zrobiłem Apple – stwierdziła prasa podczas występu.
A ludzie będą narzekać..
Moim zdaniem powinien już mieć wyspę MacBook. Wtedy wypuszczono by nowy iPhone i zapanowałby spokój. Nie chodzi o to, że jest wycięcie czy czarna ramka, ale o to, że nie mają tego samego projektu. język. Teraz, gdy iPhone'y są wreszcie tak „kwadratowe” jak tablety i NTB, gdzieś są wycięcia i gdzieś Islandia. Pewnie to właśnie chciał powiedzieć DR...