Media lokalne - znaczenie centralne
Rynek mieszkaniowy, stan bezpieczeństwa, transport i inwestycje – ale także ciekawostki i nieoczywiste obserwacje – to wszystko w jednym mailu dziennie. O jednym mieście. Nie. Jeszcze (i może długo albo nigdy) nie o Twoim. Dziś realizuję swoją obietnicę sprzed ponad roku i opisuję inicjatywę Axios Local z USA.
O co w tym chodzi?
Oddajmy głos wydawcy: „Chcemy dostarczać inteligentne, nowoczesne i godne zaufania wiadomości lokalne każdej społeczności w Ameryce. Brzmi to szalenie ambitnie (lub po prostu szalenie). Ale nie rozwiążesz gigantycznych problemów społecznych i biznesowych, myśląc na małą skalę.” Cały manifest znajduje się tu: Axios Local
Dlaczego to ma znaczenie?
Media lokalne w USA padają jak muchy (skąd my to znamy?). Połowa amerykańskich hrabstw ma najwyżej jedno lokalne medium. Ponad 200 to newsowe pustynie. Po prostu nie mają dziennikarzy patrzących lokalnej władzy na ręce a w newsach pojawiają się przy okazji zdarzeń częściej negatywnych niż pozytywnych. Według badaczy Northwestern University to, gdzie mieszkasz i ile zarabiasz, ma wpływ na to, czy żyjesz na informacyjnej pustyni czy w oazie. Local News Initiative
Zgadłeś drogi czytelniku: lokalnych mediów nie ma tam, gdzie to się nie opłaca – czyli w najbiedniejszych regionach z wysokim odsetkiem osób wykluczonych społecznie.
Inicjatywa Axios Local
Mimo wspaniałego manifestu sam Axios tego problemu nie rozwiąże. Jest jednak odpowiedzią na to, że coraz więcej Amerykanów woli otrzymywać wiadomości lokalne online a gazety nie są już w większości czytane w formie drukowanej – czytelnicy lokalnych dzienników preferują obecnie dostęp do nich w formie cyfrowej.
Amerykanie nadal dostrzegają wartość w lokalnych wiadomościach i lokalnych dziennikarzach. Ale uwaga: „odsetek dorosłych w USA, którzy twierdzą, że zwracają szczególną uwagę na wiadomości lokalne, spadł […] co odzwierciedla spadek zainteresowania wiadomościami krajowymi.” Pew Research Center
Ponad rok temu zacząłem podglądać serwisy lokalne z dwóch miast Miami i Waszyngtonu. Wybór nie był łatwy bo Axios Local to teraz newslettery z 30 bardzo różnych amerykańskich miast, a nawet 31 jeśli jednak potraktujemy Minneapolis i Saint Paul (Twin Cities) oddzielnie.
Miami przestałem czytać dość szybko. DC jednak ze względu na stołeczność Waszyngtonu zatrzymał mnie na dłużej. Oczywiście nie jestem adresatem tych newsletterów. Są nimi mieszkańcy poszczególnych miast i to oni mają decydujący głos. Patrzyłem na to jednak jako były dziennikarz, który wywodzi się z mediów lokalnych i są mu one nadal bliskie.
Jak to jest robione
Wiadomości lokalne Axios są redagowane przez niewielkie zespoły. Reporterzy korzystają z zasad Smart Brevity promowanych przez założyciela firmy Jima VendeHeia. Newslettery są krótkie i mają przejrzystą formę: kilka newsów, krótkie akapity, czytelne śródtytuły.
Treści są więc starannie selekcjonowane już na poziomie redakcyjnym i na pewno nie jest to medium „o wszystkim” co się dzieje w mieście. Teksty dotykają jednak wszystkich dziedzin życia społeczności lokalnej i w skali miesiąca na pewno można już sobie zbudować obraz tego co ważne.
Wyborcy żyją… lokalnie
Jim VendeHei wcześniej zasłynął jako twórca znanego serwisu Politico. Po burzliwym rozstaniu którego powody zasugerował w tekście opublikowanym w The Information postanowił zbudować coś od nowa. Wierząc, że wartościowe treści jednak się obronią. Ja jestem bardziej sceptyczny, ale zakładając firmę medialną, należy mieć dużo optymizmu.
Jestem fanem mediów lokalnych od zawsze (od 17 roku życia współpracowałem a potem pracowałem w Polskim Radiu Białystok). Moje myślenie było dość proste: jeśli mieszkaniec Białegostoku słyszy dużo aut na sygnale to musi mieć impuls włączenia lokalnego radia – bo wie, że stamtąd dowie się co się właśnie wydarzyło.
Idąc głębiej, dowie się jak zarządzane jest jego miasto, na co idą podatki, jak wygląda leczenie w lokalnych szpitalach i edukacja w lokalnych szkołach. Co robią radni, prezydenci, burmistrzowie i wójtowie. Bo wyborów należy dokonywać świadomie.
Czy taki format miałby szanse w Polsce?
Nie wiem. Wiem jednak, że nie da się budować społeczeństwa obywatelskiego w oparciu o portale ogólnopolskie i media goniące za sensacją. Żeby jednak media stały na straży interesów odbiorców, muszą być przez nich opłacane. Reklamy wpychają media w zależności, z których potem naprawdę trudno się wykaraskać.
Więc może rację ma VandeHei. Przyszłość należy do jakościowych treści, za które jesteśmy gotowi płacić. Oby.